To jest Pan Andrzej (lat 68). Był w latach 70. i 80. zawodowym sportowcem - biegaczem na etacie w wojsku. W 1987 roku zlikwidowano jego etat i został przeniesiony do Wydziału Paszportowego Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych.
W „paszportach” wykonywał tylko pracę biurową i archiwizacyjną, nie miał żadnego wpływu na decyzje o wydaniu paszportu. Po 1990 r. pracował w Policji. Za to, że przez 3 lata pracował w „paszportach” państwo zabrało mu ponad połowę emerytury - napisał w mediach społecznościowych radca prawny Bartłomiej Ciążyński, przewodniczący wrocławskiej Lewicy.
Chodzi o Andrzeja Szałka, obecnie działacza i trenera Oleśniczanki. Dzisiaj uzyskał on korzystny dla siebie wyrok w sądzie I instancji.
Dziś, po prawie 4 latach, Sąd w 1. instancji przywrócił mu emeryturę w pełnej wysokości. Na uzasadnienie wyroku sędzia mówiła, że „gdyby przyjąć, że Pan Andrzej swoją pracą służył państwu totalitarnemu, to trzeba by przyjąć, że większość była na służbie państwa totalitarnego, włącznie z ekspedientkami sprzedającymi towary milicjantom - dodał pełnomocnik oleśnickiego trenera.
Wyrok jest nieprawomocny.
Napisz komentarz
Komentarze