- Założycielem i prezesem jestem ja, ale jej powstanie zawdzięczam także wielu mieszkańcom Oleśnicy, którzy pomogli mi na różnych etapach przygotowań. Chciałbym, aby jej zarząd tworzyli ludzie, dla których nasze miasto jest najważniejszym miejscem na świecie - tak Krzysztof Burzyński mówił Panoramie Oleśnickiej o nowo powstałej Kachny Fundacji.
Skąd taka nazwa? Co się za nią kryje?
- Długo szukałem postaci, która będzie właściwym patronem przedsięwzięcia. 979 rok to prawdopodobna data poświęcenia świątyni w Oleśnicy. Do dzisiaj minęło sporo czasu... Połowa tej drogi to mniej więcej 1500 rok. Kończą się czasy piastowskie, a zaczynają czasy Podiebradów. Wtedy - jest rok 1535 - przybywa do nas jako żona Jana Podiebrada, Krystyna Szydłowiecka. Przybywa na Śląsk z serca Polski. W Ćmielowie zostawia swoją mamę i siostry. Tato, Krzysztof Szydłowiecki już nie żyje. Młoda żona ma 16 lat. Z listów wysyłanych do rodziny dowiadujemy się że w domu mówiono na nią Kachna. To ją wybieramy na patrona. Więc fundacja jest Kachny - tak źródłosłów nazwy wyjaśnia nam założyciel fundacji.
Mówi, że fundacja "zamierza działać we wszystkich obszarach, które pomogą się naszej małej ojczyźnie rozwijać się. Trudno dziś przewidzieć, jakie działania będą najlepiej przyjęte przez mieszkańców oraz co przyniesie najlepszy efekt".
Kachny Fundacja ma jednak trzy najważniejsze założenia, które mają stanowić podstawę kolejnych przedsięwzięć. To przede wszystkim edukacja młodego pokolenia. - Bez wiedzy historycznej i świadomości wartości Oleśnicy trudno bowiem stworzyć poczucie przynależności mieszkańców do tej właśnie ziemi - mówi prezes. - Drugą potrzebą, na jaką odpowiadać ma działalność fundacji, jest ciągłe budowanie więzi międzypokoleniowej. To, o czym pamiętają starsi oleśniczanie, nie powinno być zapomniane. Trzecim wyzwaniem, jakie stoi przed fundacją, jest promocja naszego miasta budująca jego niezależność – gospodarczą i kulturową - dodaje.
Jak miałaby wyglądać działalność edukacyjna?
- Przede wszystkim chciałbym dotrzeć do młodzieży szkolnej i dopilnować, aby w ramach lekcji historii odkrywali także przeszłość i wysoką dawniej rangę naszego miasta. Za przykład może posłużyć Księga Henrykowska – wie o niej każdy, większość młodzieży bezbłędnie skojarzy ją z pierwszym zdaniem zapisanym po polsku. Ale czy ktoś z nich wie, że w tej Księdze wspomniana jest Oleśnica? Przecież jest to nasz powód do dumy! Będziemy więc działać w szkołach - ale także poza nimi, poprzez organizację spotkań, imprez i wydarzeń, które będą miały na celu propagowanie wiedzy o Oleśnicy - przybliża plany założyciel fundacji.
Mówi Oleśnickiej też, że pierwszy i najważniejszy element działania w obszarze budowania międzypokoleniowej więzi, to ratowanie oleśnickiej historii, licząc od 1945 roku. - Wciąż mamy wokół nas świadków pierwszych lat po wojnie. Mimo ogromnej pracy, którą wykonali Biblioteka i Forum Kultury oraz Oleśnicki Dom Spotkań z Historią, aby historia tamtych lat przetrwała, uważam, że to wciąż za mało. Szczególnie jeśli chodzi o eksponowanie tej wiedzy, oraz pokazywanie jej młodemu pokoleniu. Jakby to ująć? Co innego wisząca szabla dziadka na ścianie w domu, a co innego gdy leży gdzieś schowana w archiwum - tłumaczy obrazowo prezes Burzyński.
Czy realizacje w tych dwóch obszarach mają służyć promocji Oleśnicy? Czy fundacja ma pomysł, jak przyciągnąć ludzi z innych miast, w tym z Wrocławia, do naszego miasta?
- Cóż, wysiłki włożone w realizację poprzednich dwóch tematów na nic się nie zdadzą, jeśli Oleśnica nie będzie promowana. Należy tak prowadzić działania, aby nasze miasto słynęło nie tylko z bezdyskusyjnie wspaniałego, ale tylko jedynego (na taką skalę) w roku festiwalu, jakim jest w tej chwili OFCA. Mamy dużo do zrobienia, a przede wszystkim mamy zamek i bazylikę. Powinny one być wizytówką naszego miasta i z nimi powinno być ono kojarzone. Warto wspomnieć, że statystyczny Polak w wolnym czasie najchętniej chodzi do kina – a zaraz po tym wybiera muzeum. Muzeum, którego u nas nie ma - podkreśla rozmówca gazety. - To pierwsze wyzwanie dla fundacji i miasta Oleśnica. Oczywiście mam na myśli nowoczesne muzeum, a nie archiwum zamykane o 15. Chodzi o to, aby także wrocławianie mieli szansę tu dojechać po pracy lub w wolny dzień i chcieli w Oleśnicy spędzić popołudnie. Od tego moim zdaniem należy zacząć - dodaje.
Zapytaliśmy jeszcze, z czego fundacja będzie się utrzymywała i prowadziła swoją działalność?
- Fundacja nie jest po to, żeby się utrzymywała! Jest po to żeby pozyskiwała - mówi stanowczo Krzysztof Burzyński. - Pozyskiwała fundusze na swoje cele i działalność.
Kachny Fundacja, poza szukaniem funduszy, chce przyciągać serca ludzi, bo tylko razem możemy coś zdziałać. Jak powiedziała Marcelina Darowska: "Siła we wspólnocie, w jedności. Czego jednostka przy najlepszej woli uczynić nie zdoła, tego dokona kilka, kilkanaście wspólną siłą poświęcenia, czasu, majątku".
Napisz komentarz
Komentarze