Co zaważyło na wyniku wyborów na burmistrza Oleśnicy? Oto jedna z możliwych odpowiedzi.
Nigdy dotąd w wyborach na burmistrza Oleśnicy nikt nie używał środka do wywierania wpływu na decyzje wyborców, jakim jest fake news. Tym razem ktoś pokusił się o ten środek. W czyim interesie?
Do wyborów stanęło trzech kandydatów, liczyły się dwie kandydatury: konserwatysty Michała Kołacińskiego (burmistrz w latach 2014-2018, szeregowy członek PiS-u), liberała Jana Bronsia (burmistrz w latach 1994-2014, formalnie bezpartyjny, zadeklarowany zwolennik PO). Wybory rozstrzygnęły się w pierwszej turze, co nie zdarzyło się we wszystkich poprzednich wyborach. Zwycięstwo odniósł Bronś – popierany przez PO i SLD.
Na niekorzyść Kołacińskiego, który poniósł porażkę, zadziałała jego przynależność do PiS-u.
Wymierzone w Kołacińskiego
W wyborach przed czterema laty przynależność Kołacińskiego do PiS-u nie stanowiła przeszkodę. Pod ożywczym oddziaływaniem zawołania „Oleśnica potrzebuje świeżego powietrza”, w uczciwej walce, Kołaciński zdołał wówczas pokonać Bronsia, który wygrał pierwszą turę. Ówczesne zwycięstwo Kołacińskiego zaskoczyło miejscowy „anty-PiS” (to neologizm szefa PO) – tym bardziej że w Oleśnicy elektorat PiS-u nie rośnie, o czym świadczą oleśnickie wyniki wyborów parlamentarnych czy prezydenckich.
Kołaciński w ciągu swoich czteroletnich rządów (udanych – to temat na osobny tekst) trzymał PiS z dala od zarządzania miastem i od miejskich jednostek organizacyjnych. W ten sposób pokazał, że faktycznie jest przeciwnikiem upartyjniania samorządów. Mówił o tym w poprzednich wyborach. W tych wyborach przynależność Kołacińskiego do PiS-u zadziałała na jego niekorzyść wskutek fake newsów wymierzonych w niego. W odpowiednim dla kampanii wyborczej momencie te fake newsy manipulowały wyborcami i opinią publiczną – skutecznie, sądząc po wyniku wyborów.
Fake newsów wymierzonych w Bronsia oraz w trzeciego kandydata, czyli w Monikę Romanowicz, nie było.
W odpowiednim momencie
Z Wikipedii: „Fake news – forma przekazywania informacji, która opiera się na celowej dezinformacji lub oszustwie, rozprzestrzeniana poprzez […] serwisy informacyjne, media elektroniczne czy serwisy społecznościowe. Informacje te są pisane i publikowane w celu wprowadzenia w błąd albo w celu uzyskania [...] politycznych korzyści”. Sprawcy fake newsów „często stosują chwytliwe nagłówki w celu zwrócenia możliwie dużej uwagi”, a „główne przyczyny oddziaływania fake newsów to podziały polityczne i popularność mediów społecznościowych, przede wszystkim Facebooka”.
Fake news to akcja obliczona na wywołanie hejtu. Według gazety „Super Expres”: „Hejtem określa się działanie w Internecie, które jest przejawem złości, agresji i nienawiści. To wszelkie formy uderzenia w kogoś, nie tylko słowem (chociaż głównie nim), ale i grafiką czy filmem. Fala hejtu [w mediach społecznościowych i na portalach informacyjnych] zalewa szczególnie fora dyskusyjne i komentarze”.
Rozwój Internetu sprawił, że fake newsy i hejty stały się przydatnymi narzędziami również w wyborczych rozgrywkach, zwłaszcza na finiszu kampanii – czy to w wyborach samorządowych, czy to w wyborach parlamentarnych. We wszystkich kampaniach wyborczych fake newsy przeważnie publikuje się w odpowiednim momencie, czyli tuż przed ciszą wyborczą. Chodzi o to, by zaatakowany kandydat nie mógł się z braku czasu skutecznie obronić, czyli – zdemaskować fake newsa oraz osłabić siłę jego oddziaływania na wprowadzonych w błąd i zmanipulowanych wyborców.
Brak czasu na demaskowanie
Na 14 dni przed wyborami na burmistrza Oleśnicy pojawia się na Facebooku anonimowa strona o nazwie „Katolicka Oleśnica”. Jest na niej anonimowy post o oleśnickich Dniach Kultury Chrześcijańskiej. Przez 12 dni nie ma na niej innych publikacji. Na 2 dni przed ciszą wyborczą anonimowy założyciel strony ogłasza na niej anonimowy post o petycji w sprawie budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego na oleśnickim placu Zwycięstwa. W rubryce „Powiązane strony” figuruje nazwa komitetu wyborczego Kołacińskiego – „Oleśnica Razem”.
Post-petycja multiplikuje się w sieci i wywołuje lawinę krytycznych opinii o budowie pomnika. Oburzeni petycją internauci-wyborcy nie dociekają, czy jest ona prawdziwa. Post-petycja trafia m.in. na facebookową stronę jednej z oleśnickich gazet.
Na 12 godzin przed ciszą wyborczą post-petycję ogłasza jako wiadomość jeden z oleśnickich portali informacyjnych. Tytuł wiadomości brzmi: „Pomnik L. Kaczyńskiego w Oleśnicy?”. Tekst wiadomości redakcja rozpoczyna stwierdzeniem: „Miejski samorząd postanowił przebudować Plac Zwycięstwa w Oleśnicy”. Ilustracją jest fotograficzny portret Lecha Kaczyńskiego oraz zdjęcie placu ze wskazaniem na miejsce, w którym pomnik ma stanąć.
W lidzie wiadomości redakcja zaznacza: „Inicjatywa [budowy pomnika] jest głównie krytycznie oceniana przez internautów”. Na koniec tekstu wiadomości redakcja dodaje, że „niektórzy [internauci] nawet wątpią w [...] prawdziwość” inicjatywy. Dlaczego przed publikacją wiadomości redakcja nie sprawdza, wbrew warsztatowi dziennikarskiemu, „prawdziwości” (jak to sama ujęła) postu-petycji?
Nowa propaganda polityczna
Fake news co do budowy pomnika Kaczyńskiego, tak jak wszystkie inne fake newsy spreparowane przeciwko Kołacińskiemu, zawierał podstawowy przekaz wyborczy: „Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości do czego ta zaraza [PiS-owska] chce doprowadzić w Oleśnicy, to proszę bardzo” (cytat z krążącego na Facebooku wpisu na temat petycji w sprawie budowy pomnika, notabene ta petycja znalazła się na stronie www.petycjeonline.com).
Fake newsy mające przekaz wyborczy określa się mianem nowej propagandy politycznej. Stwarza ona niespotykane wcześniej pozory wiarygodności, dzięki czemu jest skuteczniejsza od propagandy politycznej z czasów, gdy nie było mediów społecznościowych i portali informacyjnych. Niektóre z tych portali specjalizują się, na polityczne zlecenie, w podawaniu zmanipulowanych informacji, nie tylko w okresie wyborczym.
Na ogół internauci raczej nie zdają sobie sprawy, że mają do czynienia z propagandowymi treściami i zmanipulowanymi informacjami. Toteż przyjmują je zwykle bezkrytycznie i często z dziecinną naiwnością. Jest to nieświadoma uległość propagandowa, którą wykazują internauci niezależnie od wieku, wykształcenia i sympatii politycznych. Odporność wobec wpływów propagandowych zachowują tylko ci internauci, którzy znają mechanizmy zorganizowanej propagandy.
Napisz komentarz
Komentarze