Każdy ma własne wspomnienia z tego okresu, każdy inaczej oswajał tę niełatwą rzeczywistość. Inaczej pamiętają go ci, którzy mieli rodziny i zarządzali gospodarstwem domowym, inaczej dzieci czy młodzież. Ale jedno wspomnienie dla wszystkich jest wspólne: „zakupy w PRL”, kiedy stało się w „kolejce po wszystko” i kupowało to, co akurat rzucili, a nie to, co naprawdę było potrzebne.
Były to czasy siermiężne i szare, ale i najbardziej kreatywne, pełne fantazji, czasem ułańskiej, barwnych indywidualistów wyróżniających się na ulicach. Kto pamięta farbowane samodzielnie długie, spódnice-bananówy, szyte z tetrowych pieluch, spodnie jeansowe tzw. dekatyzy, fioletowe pasemka we włosach dzięki pocieraniu ich kalką techniczną lub piochtaniną (gencjaną)? Dziś pozostały mity, opowieści, obśmiana i przerysowana rzeczywistość zwłaszcza w filmach Barei, ale i przedmioty, które przeżywają drugie życie i osiągają czasem „śmiesznie” wysokie ceny. Bo dziś, o ironio, „PRL” to marka.
Więc jak to w PRL-u było? Zajrzyjcie proszę do Wypożyczalni dla Dorosłych przy ul. Reja i poproście o książki Wojciecha Przylipiaka „Zakupy w PRL: w kolejce po wszystko” i „Czas wolny w PRL” lub książkę Agaty Szydłowskiej „Futerał: o urządzeniu mieszkań w PRL-u”. Świetne lektury do rozmowy o czasach sprzed galerii handlowych, „pieniędzy ze ściany”, „kiedy najwyższym dobrem był towar, nie pieniądz”.
Ela z Działu Gromadzenia i Opracowania Zbiorów
Napisz komentarz
Komentarze