Pomysł na stworzenie postaci Lukrecji pojawił się, gdy autorka poznała ilustratorkę Catel. Kobiety szybko połączyła nić porozumienia i Goscinny zaproponowała, żeby Catel stworzyła powieść graficzną o jej ojcu. Catel rysuje jednak głównie kobiety i zasugerowała, żeby pisarka również napisała coś zabawnego, jak sam Goscinny, ale właśnie o postaci płci żeńskiej, a ona to zilustruje. Goscinny stwierdziła, że to ojciec był dla niej zawsze swoistym królem humoru i nie czuje się na siłach, by stworzyć coś podobnego w dziedzinie, która go rozsławiła.
Miesiąc później powstała "Lukrecja".
Podejmując wyzwanie, Goscinny opisała historię dwunastolatki, która przeżywa świat na swój własny, wyjątkowy sposób. Jednocześnie łatwo się z nią utożsamić - wiedzie ona zwykłe życie dorastającej dziewczynki i dzieli je między szkołę a dom - mieszka razem z matką, ojczymem i młodszym bratem, zajmuje się żółwiem i uczestniczy w częstych wizytach szalonej, niekonwencjonalnej babci.
Forma powieści jest podzielona na krótkie rozdziały, stanowiące same w sobie osobne opowiadania. Oprócz zabawnych, a czasem nawet groteskowych spostrzeżeń Lukrecji w książce znajdują się również motywy poważne i życiowe, takie jak rodzinne konflikty, relacja matki Lukrecji z własną, wspomnianą wcześniej ekscentryczną matką, czy opieka nad młodszym bratem. Pojawia się także wątek przepełniony smutną refleksją, jak choroba babci od strony ojca, która cierpi na zaniki pamięci. W zwięzłych podsumowaniach różnych sytuacji narratorki Lukrecji można dostrzec rodzącą się świadomość niejednoznaczności ludzkich zachowań i rozwijającą się osobowość dziewczynki. Sama Goscinny opisała w wywiadzie z "Apprentis d'Auteuil", że najbardziej interesuje ją próba opisu „preadolescencji”, kiedy dziewczynka wkracza w moment dojrzewania. Podkreśla ona, że ten element życia jest dla niej bardzo wzruszający i trudny do uchwycenia.
Autorka, nawiązując do pytania o podobieństwa Lukrecji z twórczością jej ojca, stwierdziła także, że inspirowała się przede wszystkim formą Mikołajka. Myślę jednak, że uważny czytelnik zauważy pewne podobieństwo stylu, bystrości pozornie tylko naiwnego żartu, a także ilustracji, które stanowią wartościowe dopełnienie treści książki – zupełnie tak, jak przewidziała Catel.
W innym wywiadzie dla Sud Radio Goscinny opowiedziała o swoim odczuciu, że ojciec poprzez swoje książki opowiedział jej swoje dzieciństwo. Wspomina go z czułością i szacunkiem – zmarł nagle, gdy miała tylko 9 lat. Zaznacza, że było to wydarzenie, które definitywnie zakończyło etap beztroski jej własnego dzieciństwa. Zależało jej więc, by we własnej serii o Lukrecji stworzyć świat bezpieczny, bez przemocy, historycznych zawirowań i rasizmu, który może w jakiś sposób zapewnić ucieczkę od rzeczywistości dla wielu współczesnych dzieci.
Biorąc pod uwagę to, co opowiedziała Anne Goscinny w reakcji na porównanie z twórczością jej ojca, można się zastanowić, czy Lukrecja to odpowiedź na Mikołajka, czy po prostu równoległe uzupełnienie historii ojca stworzona przez córkę. To może nawet ich spotkanie – poza miejscem, czasem, w literackiej przestrzeni stworzonych przez nich bohaterów.
Myślę, że jest to tak samo ważny, całościowy i potrzebny cykl, jak Mikołajek, napisany przez autorkę tak samo utalentowaną, wrażliwą i o wyjątkowym poczuciu humoru, jak jej ojciec.
Polecam zwłaszcza ostatnie opowiadanie w tomie pierwszym serii, które jest jedną z najtrafniejszych i najbardziej aktualnych refleksji na temat pochodzenia, dziedziczenia i pamięci.
Polecam, Katarzyna z Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży.
Napisz komentarz
Komentarze