Jeden stracił mamę, drugi tatę. Możemy im pomóc

Byly. Nawet nie wiesz ile spraw z zabojstw nozem oraz w wyniku strzelaniny trafia na wokande w Polsce. Skup sie na temacie. Policz ofiary smiertelne w powiecie olesnickim. A nie bedziesz mogl zasnac.

Do @ Były. A kto zabił olesniczanina, policjanta, w Wiszni ? To też byli uchodźcy ? A z rąk kogo zginęła kobieta koło Parku Kolejarza ? A ile matkobójczyń mieszkało w powiecie oleśnickim ? Jesteś ślepy i głuchy, że nie znasz polskich i oleśnickich statystyk ? Czy masz uwiąd starczy ?

Byly. To tak jak w Polsce. Tylko w Polsce nozownik uciekl.

Do @były sąsiad. A znasz genealogię nazwiska Nowak ? To odpowiednik pogardliwego teraz lewak. Tak w polskim społeczeństwie nazywano obcych którzy przyprowadzili się do danej miejscowości. To w czasach gdy imiona mieszkańców zaczęto zastępować nazwiskami od np. wykonywanych zawodów. Rozmawiałem z kilkoma lekarzami z Oleśnicy którzy migrowali do okolicznych wiosek. Opowiadają jak miejscowi (wieśniacy) ich odtrącają. Więc czym się przejmujesz. W mojej wsi jest kilka rodzin szwedzkich którzy migrowali i też się czują odtrącani. W Warszawie dla stanowiących ponad połowę przyjezdnych wymyślono nazwę "słoiki". I to jest pokazane praktycznie w każdym polskim serialu.

Do @były sąsiad. Miałem sąsiada. Ożenił się z dziewczyną z Dobroszyc. Zdradziła go. Gdy urodziła nie jego dziecko to je zabiła. Coś o tym wiesz ?

A Zbysiu, jak zwykle nie na temat. Co to ma do rzeczy, że ogólnie jesteś wredny?

Do @znajomy. Życie w Polsce ustalono na 300 tysięcy. Tyle otrzymają spadkobiercy osób które zginęły. Jeśli tego nie otrzymają to pojawią się kancelarie sępy które to spadkobiercom obiecają. Moja znajoma pracuje w stowarzyszeniach i fundacjach. Bardzo dobra kobieta. Zmieniła ich już kilka. I przyznała mi rację. Wszędzie to przede wszystkim biznes dla zarządu. Ba od niej dowidziałem się jak pracowały kiedyś Oleśnickie Bidy poprzez osobę która tam była. A odeszła i założyła swoje stowarzyszenie czy fundację. Jeśli w Ovik jest jakaś zbiórka to na dzieci lub zwierzaki poza granicami Szwecji. Svenska Kyrkan prowadząc lopis miliony koron przekazuje do Afryki ? A co robią oleśnickie parafie ? Jaką działalność uboczną prowadzą aby wesprzeć ubogich czy zwierzęta ? Tydzień temu były dni Bredbyn. I wyobraź sobie , że przedstawiciele jakiegoś wyznania, duchowni, serwowali naleśniki czy gofry aby wspomóc kogoś w Afryce. Wasze umysły tego nie ogarniają jak jest w normalnej Europie.

Do @Sverige. W ch... tnie NFZ czy żebracze z różnych fundacji ?

Do Olesniczanin. Jesteś typowym polaczkiem (nie chodzi o narodowość). Nie rozróżniasz narodowości od obywatelstwa. To druga rzecz. A trzecia to taka, że w Szwecji praktycznie prywatnej służby zdrowia nie ma. Do lekarza rejestruję się na bieżąco. Ma dla mnie godzinę czasu. Lekarz sam do mnie dzwoni aby sprawdzić czy dana kuracja pomaga. Mam do niego maila (osobistego) i nawet przebywając w Azji, Afryce czy Polsce mogę zasięgnąć konsultacji. Na badania do szpitali, przychodni seniorzy dojeżdżają Taxi. Lekarstwa mogę zamówić do swojego osiedlowego sklepiku a konkretnie stacji paliw we wsi. Więc nie sikaj pod wiatr.

Do @Oleśniczanin. Analfabeto wtórny i demagogu Januszu. Przypomnę ci swój wpis z 26/10 2022 jak wygląda opieka państwa państwa szwedzkiego w ramach opłacanych przeze mnie składek. Nie sikaj pod wiatr. Dzięki twoim komentarzom inni internauci mogą z moich wpisów się dowiedzieć jaka jest przewaga państwa szwedzkiego w dbaniu o zdrowie mieszkańców. Dzięki temu żyje się w Szwecji kilka lat dłużej niż w Polsce. Dzięki temu przeciętny wiek życia w zdrowiu w Szwecji jest o około 10 lat wyższy jak w Polsce. Cytuję:"Specjalistom od służby zdrowia w powiecie opiszę ostatnią wizytę w państwowej przychodni. Kiedy jestem w Polsce zwyczajowo raz na jakiś czas oddaję krew. Lekarz przed oddaniem lekko zasugerował, że mam nieco wyższe ciśnienie i jeśli się będzie utrzymywało to kwalifikuje się do leczenia. Więc kiedy wróciłem od razu za telefon i rejestracja. Tu pacjenci nie siedzą przed gabinetem. Jest ogólna szatnia i poczekalnia. W szatni jest nawet kuchenka gdzie można sobie zrobić herbaty czy kawy. Lekarz sam wychodzi po pacjenta. Gdy nie zna pacjenta przedstawia się i podaje rękę. Po czym sam prowadzi do swojego gabinetu. Mój lekarz rodzinny (Niemiec) ma dla mnie około godziny. Najpierw sprawy zdrowotne a później rozmowy np. o moim snurkowaniu w Egipcie. Lekarz zlecił mi przeprowadzenie podstawowych badań oraz spytał czy chcę lekarstwa. Wypisał receptę do zrealizowania od ręki w przychodni. Do tego podał mi datę i godzinę za dwa tygodnie kiedy sam przedzwoni i spyta czy jest jakaś zmiana w ciśnieniu. Myślałem, że po wizycie a na pobranie krwi itp. zostanie mi przysłane powiadomienie. Po wyjściu z gabinetu czekała już na mnie pielęgniarka i poprowadziła do gabinetu zabiegowego. Tam mierzenie, ważenie i pobranie krwi. Myśląc, że już po wszystkim kieruję się do wyjścia. A tu okazuje się, że od ręki robią EKG. Pielęgniarka pokazuje mi WC. Myślałem, że chodzi o pozostawienie tamponu po pobraniu krwi. Pielęgniarka otwiera drzwi i pokazuje kubeczek. Mówi aby oddać mocz do kubełka i postawić w okienku które ma połączenie z laboratorium. Wracam do domu. Za kilka dni lekarz przysyła list z info, że wszystko jest OK. Dzwoni w umówionym terminie. Myślałem, że to wszystko. Za jakiś czas przychodzi grubsza koperta z Karolinska Instytut. A tam kolejny pojemniczek z bagietką , koperta zwrotna i na rysunkach objaśnione jak pobrać kolejną próbkę czy nie ma zagrożenia rakiem jelita. Trochę się zestresowałem myśląc, że lekarz coś zataił. Po jakimś czasie przychodzą wyniki, że w kale nie znaleziono śladów krwi. A pamiętam jak lat ok 10 jeden zbieracz z okolic Tarnowa musiał się kłócić z lekarzem o skierowanie czy nie raka jelita grubego. W końcu lekarz łaskawie zlecił badanie kału. Skończyło się rakiem i wycięciem kawałka jelita. Później przerzuty na płuca. Jedno płuco usunięte. Młodego chłopaka od kilka lat nie ma wśród nas."