„Regulamin tłoczni win” John Irving
Z książkami autorstwa Johna Irvinga spotkałam się jeszcze na studiach, ale wracam czasem do lektur sprzed lat. Wtedy przeczytałam wszystkie jego książki, które wpadły mi w ręce i bardzo mnie poruszyły, dlatego dziś polecam „Regulamin tłoczni win”.
John Winslow Irving urodził się 2 marca 1942 roku w New Hampshire, już w wieku 26 lat wydał swoją pierwszą powieść, która nie sprzedała się zbyt dobrze, jak i dwie późniejsze, więc zmienił wydawcę i powieść, którą tam wydał odniosła niesamowity sukces. Była to książka pod tytułem: „Świat według Garpa” - biła rekordy popularności w końcu powstała ekranizacja i zdobyła kilka nominacji do Oskara.
„Regulamin tłoczni win” Irving opublikował w 1985 roku. W 1999 roku doczekała się filmowej adaptacji w reżyserii Lasse Hallströma. Scenariusz napisał sam autor i otrzymał za niego Oscara. Na podstawie tego filmu napisał kolejną powieść „Wbrew regułom”. Kilkanaście jego powieści cieszą się do dziś dużą popularnością, pięć z nich doczekało się ekranizacji. Tematy, które autor porusza nie są ani łatwe ani popularne. Historia opisywanego miasta St.Cloud`s oraz znajdującego się tam sierocińca zaczyna się od XIX wieku. A jest to historia okupiona cierpieniem, łzami, poczuciem grzechu, rozpaczy, osamotnienia połączona z pięknymi opisami, zabawnymi historiami, pełna ciepła i humoru. Znajdziemy tutaj nienawiść, strach i cierpienie ale też miłość, ciepło i oddanie rodzicielskie. Może właśnie dlatego jest taka wciągająca, jest po prostu opowieścią o życiu, trudnym życiu. I tam właśnie odnajdujemy głównego bohatera, chłopca, który tam się urodził i został, po kilku nieudanych adopcjach.
Jak zawsze przedstawiam Państwu cytat, bo jest to najlepszy sposób wzbudzenia ciekawości u czytelnika:
”(...) w imię czego lub kogo w niektórych umysłach rodzi się przymus powoływania na świat nawet tych najbardziej niechcianych dzieci? Albo - jakie procesy przebiegają w umysłach tych ludzi, którzy, co prawda, deklarują chęć posiadania dzieci, ale potem nie umieją (może nie chcą) się nimi zajmować... co oni sobie myślą przedtem? Ilekroć doktor Larch zapędził się w na manowce tych rozważań, napotykał tam obraz lęku wyniesionego z domu adopcyjnego w Wodospadzie Trzy Mile i legendarne wycie małego Homera Wellsa. Zbiorowy lęk tamtej rodziny odcisną się w pamięci doktora na zawsze i co dzień na nowo utwierdzał Świętego Larcha w przekonaniu, że kto raz w życiu widział taki lęk, temu nigdy, przenigdy, nie wolno zmusić kobiety do urodzenia niechcianego dziecka. „Nikomu!” - zanotował w dzienniku doktor Larch. „Nawet przedstawicielom spółki papierniczej Ramses!”
Nikt przy szczątkowo choćby zdrowych zmysłach nie ważył się poruszać w obecności doktora Wilbura Larcha tematu aborcji - chyba że gotów był wysłuchać szczegółowej relacji o sześciotygodniowym pobycie Homera Wellsa w Wodospadzie Trzy Mile. Doktor Larch tylko w ten jeden sposób wypowiadał się w sprawie aborcji (bez dyskusji).
Książka ta wydana została z dużą czcionką, dla osób, które mają problemy ze wzrokiem, lub po prostu dają oczom odpocząć od okularów, a jedyna wada tej akurat pozycji jest waga książki, jest po prostu ciężka...
Napisz komentarz
Komentarze