"Ich skowyt usłyszał przechodzący nieopodal leśniczy. Wspólnie z pracownikiem usług leśnych, korzystając z łopaty, pomogli bezradnym zwierzętom wydostać się z opałów. Trzy bobry (matka i młode) utknęły w niewielkiej studni. Miały bardzo ograniczone ruchy. Same nie miały szans się wydostać. Bez pomocy człowieka prawdopodobnie by nie przeżyły. Na szczęście pomoc nadeszła" - informuje tvn24.pl.
- Nasz leśniczy akurat przechodził niedaleko. Usłyszał odgłosy, pomrukiwania, cichy skowyt. Poszedł za dźwiękami i ujrzał trzy bobry. Nie mógł im pomóc od razu. Każde zwierzę w takiej sytuacji próbowałoby się bronić, a na zęby bobrów trzeba mocno uważać - zaznacza na antenie TNV24 nadleśniczy Jarosław Kałuża z Nadleśnictwa Oleśnica Śląska.
"Potrzeba było jakiegoś narzędzia, za pomocą którego dałoby radę wyciągnąć zwierzęta na powierzchnię. Z odsieczą przybył pan Sławek z zakładu usług leśnych razem ze swoją łopatą. Najpierw zgrabnie dźwignął matkę, która spokojnie podreptała w kierunku wody. Później - już ręką i pewnym chwytem - wyciągnął młode i pogonił je, żeby czym prędzej dołączyły do matki. - Cała rodzinka szczęśliwie odpłynęła - mówi nadleśniczy Kałuża" - czytamy.
Napisz komentarz
Komentarze