Europoseł i kandydat na prezydenta Grzegorz Braun przyjechał dzisiaj do szpitala w Oleśnicy. Towarzyszy mu poseł Roman Fritz. Na miejscu odmówiono modlitwę za nienarodzone dzieci.
Lider Konfederacji Korony Polskiej z grupką towarzyszących mu osób "zabarykadowali" wyjście z gabinetu dyrektora.
Trwa awantura i przepychanki. Na miejscu jest policja.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od europosła Grzegorza Brauna, który poinformował, że na terenie szpitala może przebywać osoba, wobec której istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa. Funkcjonariusze udali się na miejsce i podjęli czynności
- powiedziała portalowi olesnica24.com sierż. sztabowa Karolina Walczak z zespołu prasowego Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.
- Ja jestem w tej chwili w pracy dla Rzeczypospolitej. Narażaniem życia Polaków jest dopuszczanie tej pani [do pracy]. Ja dokonuję zatrzymania obywatelskiego. Wzywam was, panowie policjanci, byście nie dopuścili, by ta osoba, pani Gizela Jagielska, miała kiedykolwiek kontakt z pacjentami, w tym z nieletnimi
- mówi na szpitalnym korytarzu europoseł, który nie pozwalał lekarce wyjść z pomieszczenia. W pokoju są dyrektorka szpitala i zastępczyni. Braun twierdzi, że wicedyrektor, która próbowała przejść na oddział, naruszyła jego nietykalność.
- Jestem w pracy i pragnę wyjść do swojej pracy
- tłumaczyła Gizela Jagielska, która próbowała przecisnąć się między nieproszonymi gośćmi.
Europoseł zadzwonił do komendanta powiatowego policji. Zaczął tradycyjnie: "Szczęść Boże"...
- Ma pan na miejscu przestępstwa mordercę. A pan Daniel Łacny [obecny na miejscu policjant - red.] zwleka i nie przystępuje do wykonywania czynności. Jesteśmy na miejscu przestępstwa. Wzywam pana do przybycia na miejsce przestępstwa. Policjant stoi jak kołek i nie reaguje. Zaczynam pana Łacnego podejrzewać o sabotowanie działań. Wzywam pana, żeby nie dopuścił pan do popełnienia nowego przestępstwa
- mówił Grzegorz Braun. I obecni na miejscu funkcjonariusze, i komendant Grzegorz Krawczyk tłumaczyli mu, że sprawą głośnej aborcji zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy. To europosła nie przekonało. Utrzymywał, że nie można dopuścić doktor Jagielskiej do "popełniania kolejnych przestępstw".
Potem Braun zadzwonił do Komendy Głównej Policji, a następnie do ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniaka. Bez powodzenia.
Związani z Braunem ludzie modlą się. Pat trwa...
AKTUALIZACJA
Grupa z Braunem i Fritzem weszła w końcu do pokoju dyrekcji. Przebywała tam 10 minut. Obecnie europoseł i towarzyszące mu kilka osób znajdują się w osobnym pomieszczeniu i redagują zawiadomienie do prokuratury o "naruszeniu przez wicedyrektor Gizela Jagielską nietykalności europosła".
- Zostaliśmy zablokowani, pozbawieni możliwości pracy. To niedopuszczalne. Nie widzę u tych państwa woli do kompromisu
- powiedziała portalowi olesnica24.com dyrektor PZSz Agnieszka Cholewińska.
AKTUALIZACJA II
Obecnie trwa konferencja prasowa z udziałem Gizeli Jagielskiej.
- Czy życie dziecka było zagrożone?
- zapytała dziennikarka w kontekście głośnej aborcji 9-miesięcznego "Felka".
- To był to nie było dziecko, to był płód
- odpowiedziała między innymi lekarka, podkreślając, że. aborcji dokonano z przyczyn medycznych, a wszystko odbyło się w jej ocenie zgodnie z prawem.
- Obrażał mnie i kierował wobec mnie groźby, doszło też wobec mnie do rękoczynu, ponieważ jak chciałam odejść, to byłam popychana i szarpana
- powiedziała lJagielska w rozmowie z PAP.
Sam Braun już odjechał - dzisiaj ma spotkanie w Nowym Sączu.
CZYTAJ TEŻ O PIKIECIE Młodzieży Wszechpolskiej
CZYTAJ TEŻ, CO ZROBIŁA W TEJ SPRAWIE PROKURATURA
Napisz komentarz
Komentarze