Przypomnijmy, że "Panorama Oleśnicka" ujawniła akcję prywatnego detektywa Mateusza Kobyłeckiego, który - realizując zlecenie w Oleśnicy - poinformował policję, że za kierownicą volkswagena może siedzieć nietrzeźwy kierowca.
Kierującym okazał się Tomasz P. O tym byłym funkcjonariuszu policji Wydziału Kryminalnego w Oleśnicy zrobiło się głośno w 2019 roku. Prokuratura zarzuciła mu, że przekraczając swoje uprawnienia, chcąc uzyskać określone zeznania od Pawła S. i Sebastiana K. miał zastosować wobec nich przemoc.
Teraz został zatrzymany za kierownicą, próbował odjechać, stawiał opór i został skuty w kajdanki.
Detektyw utrzymuje też, że "kuzyn zatrzymanego dzwonił do jego żony, żeby podjechała do szpitala oddała za niego krew, żeby mu ratować skórę".
- Ja, jak dostałem tę informację, zadzwoniłem od razu do operatora 112, żeby przekazał to do dyżurnego. Dodatkowo wykonałem telefon do dyżurnego WSK, czyli Wojewódzkiego Stanowiska Kierowania do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, tak samo ich poinformowałem o tym zdarzeniu
- mówił "Oleśnickiej" Mateusz Kobyłecki.
Co na to policja?
- Podczas prowadzonych czynności 50-letni kierujący nie korzystał z telefonu komórkowego -
- powiedziała Panoramie oficer prasowa Bernadeta Pytel. Do Komendy Powiatowej Policji nie wpłynęło jak dotąd zawiadomienie o ewentualności matactwa w tej sprawie. Nikt też oficjalnie nie zgłosił uwag o jakichkolwiek nieprawidłowościach proceduralnych.
W policyjnych aktach, które są już w Prokuraturze Rejonowej w Oleśnicy, ma jednak znajdować się wątek o sugerowaniu oddania krwi do badania przez inną osobę niż Tomasz P.
Napisz komentarz
Komentarze