Wczoraj 25-latka wracała z konsultacji medycznych z Wrocławia. Na Ratajach dostała napadu drgawek. Została wyciągnięta z samochodu, ale jej życia nie udało się uratować.
Wezwane pogotowie, które jechało na miejsce, jak utrzymuje, 14 minut. Kiedy ratownicy przybyli na miejsce, rozpoczęli resuscytację, ale było już za późno. Zdaniem medyków do tragedii przyczynił się fakt, że nikt ze współpasażerów od razu nie podjął się resuscytacji.
Napisz komentarz
Komentarze