Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy wznowiła śledztwo, które wyjaśnić, czy plecaki zbierane dla dzieci w Syrii ostatecznie tam trafiły, czy część z nich nie została rozdana w Polsce.
Co o tej decyzji mówi Beata Kempa? Była ministerka do spraw pomocy humanitarnej w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy twierdzi, że ponowne wszczęcie śledztwa to nękanie. Jej zdaniem w roku 2018 objęła akcję patronatem, a następnie pomogła w zorganizowaniu transportu plecaków do Syrii. Wskazała, że w sierpniu 2018 roku Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie informowało o wywiezieniu 80 plecaków do ogarniętego wojną kraju
- podaje gazeta.pl.
W roku 2020 podjęte w tej sprawie śledztwo zostało umorzone. W Gazecie Sycowskiej ukazały się wtedy przeprosiny o treści (pisownia oryginalna):
"Niżej podpisana Beata Hadas, niniejszym przepraszam Panią Beatę Kempę za to, że publicznie i bez żadnego powodu, naruszyłam Jej dobra osobiste w tym zwłaszcza Jej dobre imię i wizerunek w ten sposób, że w artykule prasowym "Posłanka nie dostarczyła darów dzieciom z Aleppo" opublikowanym w Gazecie Sycowskiej dn. 07.08.2019 r. rozpowszechniłam oczywiście nieprawdziwe informacje jakoby dary - plecaki szkolne wraz z wyposażeniem zebrane na rzecz dzieci z Aleppo, niemal zgniły po ponad rocznym oczekiwaniu w magazynie na obiecany przez Panią Beatę Kempę transport do Syrii a ponadto zmianie miał ulec plan Beaty Kempy co do kręgu beneficjentów rzeczonej pomocy. Ponadto nieprawdą jest, że podjęłam celem rzetelnego wyjaśnienia sprawy - próby skontaktowania się z Panią Beatą Kempą".
Napisz komentarz
Komentarze