Dziś doszło do wypadku w Parku Dmuchańców Atol City w OKR Atol w Oleśnicy. Kilkuletni chłopiec wyleciał z dmuchańca przez dużą dziurę w siatce i uderzył głową o podłogę.
Wypadek został zgłoszony personelowi. Rodzice byli zszokowani sytuacją. Zastanawiali się, czy udać się do punktu świątecznej pomocy medycznej i uzależniali to od dalszego samopoczucia dziecka.
Mimo zgłoszenia, dmuchaniec nie został natychmiast wyłączony z użytkowania. Bawiły się na nim kolejne dzieci. Po jakimś czasie przyszedł konserwator, który częściowo spuścił powietrze i rozpoczął łatanie dziury,
Problem w tym, że wspomniana dziura istniała co najmniej od połowy czerwca! Można postawić pytanie: Jak to możliwe, że przez kilkanaście dni nikt z personelu jej nie dostrzegł i nie zareagował, chociaż znajduje się na czołowej ścianie dmuchańca i widać ją nawet ze stanowiska obsługi? Wygląda na to, że w OKR Atol nie dokonuje się codziennego przeglądu konstrukcji zabawowych. Niektóre z urządzeń są bardzo wysokie i łatwo sobie wyobrazić konsekwencje upadku z nich.
Nie ma też procedury (bądź jej się nie przestrzega) reagowania wobec stwierdzenia awarii urządzenia zabawowego. W innym wypadku dziurawego dmuchańca natychmiast by zamknięto.
Można mieć wiele innych zastrzeżeń do tego, jak funkcjonuje Atol City. Jest tam totalny bałagan, nikt nie robi porządków w ciągu dnia, nie ustawia foteli i stolików. Kierownictwo spółki obsadza Park Dmuchańców jedną młodą osobą. Z naszych systematycznych obserwacji wynika, że są to osoby bez wyznaczonych konkretnie zadań i bez potrzebnego doświadczenia. Dzień, w którym wydarzył się wypadek, był pierwszym dniem pracy młodej pani z obsługi. Nie wychylała głowy spoza blatu swojego stanowiska.
Brak wyobraźni osób decydujących o funkcjonowaniu Miasteczka Dmuchańców widać też w sposobie zaaranżowania powierzchni. Jeden z placów zabaw dla małych dzieci schowano za dmuchańcami, poza zasięgiem wzroku rodziców.
Napisz komentarz
Komentarze