Jak ocenia Pan obecną kampanię wyborczą?
Bogdan Zdrojewski: Niestety, nie najlepiej. Po pierwsze, odczuwam zmęczenie polityką u samych wyborców. Po prostu za dużo tych kampanii z rzędu. Po drugie, odnoszę wrażenie, że wybory do PE uznawane są za mniej ważne. Tak było do tej pory, ale nie powinno tak być tym razem. Po trzecie, mamy okres przytłoczenia rozmaitymi zdarzeniami, takimi jak wojny, inflacja, ale też np. skala zniszczeń w upra-wach, w wyniku niespodziewanych przymrozków kilka tygodni temu.
Wspomniał pan, że wybory do PE są lekce-ważone. Dlaczego tym razem są tak ważne?
B. Zdrojewski: Może nie lekceważone, ale tak jak powiedziałem - uznawane za mniej ważne. Także niższa frekwencja o tym świadczy. Dziś mamy jednak sytuację nadzwyczajną i wyzwania z kategorii tych największych. Chodzi nie tylko o nasze ekonomiczne bezpieczeństwo, ale też fizyczne. Rosja prowadzi bardzo aktywną politykę dezintegracji Unii Europejskiej. Nawet w Polsce mamy grupy kwestionujące naszą przynależność do Wspólnoty, nasz interes, a w konsekwencji polską rację stanu. Ważne, kto wygra te wybory w Polsce, Francji, Hiszpanii, Holandii czy Belgii. Ważny będzie wynik AFD w Niemczech. Wrogów nam nie brakuje. Z dru-giej strony dość szybko zaczynamy przewodzić UE (pierwsza połowa 2025 r.), a zaraz potem rozpo-czynamy bój o kolejną perspektywę finansową. Ważna jest więc nasza reprezentacja. Jej siła, sprawność, posiadane doświadczenie.
Był pan pracownikiem naukowym dwóch wrocławskich uczelni, prezydentem miasta, posłem, senatorem, a teraz prawdopodobnie zostanie pan ponownie eurodeputowanym. Kompetencji i doświadczeń więc panu nie brakuje, które dziś są kluczowe?
B. Zdrojewski: Zdecydowanie te, które wiążą się z pracą w komisjach obrony (SEDE), przewod-nictwem delegacji PE z Białorusią, ale też udział w wielu misjach wojskowych i obserwacyjnych. Nie bez znaczenia jest również ciągłość pracy w Zgromadzeniu Parlamentarnym NATO.
Był pan w kadencji 2014-2019 jako jedyny nasz eurodeputowany w pierwszej dziesiątce najbardziej rzetelnie wykonujących mandat polityków. Co się składało na ten wynik?
B. Zdrojewski: Po pierwsze, obecności podczas obrad, udział w głosowaniach, ale też po prostu poważne traktowanie samych obowiązków. Miałem sprawozdania z własnej inicjatywy, sporo przy-gotowanych opinii, ale też wystąpień na komisjach i obradach plenarnych.
Zapytam jeszcze o źródła największych satysfakcji z ról, konkretnych zadań, życiowych zdarzeń.
B. Zdrojewski: Największa radość z obecności wnuczki. Ale chyba nie o to pani pyta. W czasie prezydentury miasta największą satysfakcję miałem z postawienia Wrocławia „na nogi”, nawet powódź w roku 1997 pomogła w realizacji tego zadania. W Ministerstwie Kultury - zajęcie pierwszego miejsca w Europie w inwestycjach z środków UE. Wartość zrealizowanych projektów to ponad 40 mld zł. Absolutny rekord. A w PE, wspomniane piąte miejsce wśród 751 eurodeputowanych, bo to obiektywny miernik mojej pracowitości.
Pana życzenie na koniec…
B. Zdrojewski: Znakomita frekwencja w tych wyborach, porażka skrajnych sił politycznych, odsunięcie zagrożeń od naszej granicy i pomyślność gospodarcza Rzeczpospolitej.
Napisz komentarz
Komentarze