Skandal wybuchł, kiedy dyrektor MOSiR-u opublikował w mediach społecznościowych zaskakujący wpis.
Wywołał on spory rezonans i był szeroko komentowany w Sycowie.
Teraz nastąpił ciąg dalszy. Zbigniew Ligus ponownie zabrał głos:
Nie planowałem tak tego odcinka… (cz. II)
…bo początkowo myślałem jeszcze tylko o drugim odcinku z podziękowaniami, lecz życie samo pisze scenariusze do mojego cyklu.
Wczoraj zostawiłem telefon na biurku i robiłem obchód po Hali Sportowej MOSiR. Kiedy wróciłem, wyświetlił mi się w nieodebranych Pan Burmistrz Dariusz Maniak. Od razu oddzwoniłem, bo to pewnie coś ważnego, a ja kulturalny jestem. W słuchawce Pan Burmistrz, bez zwyczajowego „dzień dobry” od razu przystąpił do rzeczy. Wysłuchałem tyrady, po czym zapowietrzyłem się mocno. Zdołałem tylko wydukać: „To wszystko?”. „Wszystko.” – usłyszałem, po czym rozłączyliśmy się. Trzeba przyznać, że Pan Burmistrz potrafi zaskakiwać.
Wtedy nie miałem okazji zastanowić się nad odpowiedzią i kontynuować konwersację, więc będąc jeszcze pod wrażeniem rozmowy telefonicznej pomyślałem, że może drogą elektroniczną odpowiem na niektóre nurtujące Pana Burmistrza tematy. Pisząc można się zastanowić nad każdym słowem, bo w rozmowie pod wpływem emocji człowiek może palnąć jakieś głupstwo, zapomnieć użyć jakiegoś magicznego słowa: pozdrawiam, dziękuję, dzień dobry, itp.
Zacząłem pisać:
„Drogi Panie Burmistrzu Dariuszu Maniaku.
Nie przeszkadza mi, że Pan nazywa mój poprzedni tekst paszkwilem. Może Pan przecież mieć swoje zdanie na ten temat. Ale żeby od razu sprawę kierować do sądu? Panie Burmistrzu, proszę się zastanowić: co Pan wskaże w tym tekście jako nieprawdę lub może obraźliwy epitet? A może coś innego, co narusza Pana godność i dobra osobiste?
Moim zdaniem szkoda Pana czasu i pieniędzy. Lepiej ten czas spożytkować na nabranie dystansu do zaistniałej sytuacji. Odpocząć, przemyśleć przyczyny porażki. Był Pan przecież sportowcem, więc nieraz musiał Pan podnieść się z upadku i przekuć porażkę w sukces. Pewnie będzie Pan chciał kiedyś powrócić do lokalnej polityki, więc już dzisiaj warto pomyśleć jak udobruchać potencjalnych wyborców. Może niektórych przeprosić? Mnie nie musi Pan przepraszać, bo nie jestem zameldowany w Pana okręgu.
Jako Pana były podwładny mogę potwierdzić, że ma Pan niewątpliwe zalety, o których wielokrotnie czytaliśmy w Internecie oraz oglądaliśmy w różnych mediach. Jest Pan niewątpliwie wizjonerem, co u lidera jest dużą zaletą, ale należy popracować nad umiejętnością pracy w zespole. Lider musi umieć „porwać” współpracowników do realizacji swoich idei, wysłuchać ich opinii i wydyskutować z nimi najlepsze rozwiązania, zapewnić im odpowiednie zasoby, a potem wspierać ich w realizacji. Z tym nie było najlepiej, ale jest Pan już dużym chłopcem, więc nadrobi Pan te braki szybko i wróżę Panu w przyszłości wiele sukcesów. Tego Panu serdecznie życzę”.
Pochyliłem się nad kartką, przeczytałem jeszcze raz i pomyślałem: czy prowadzenie korespondencji ma jeszcze jakiś sens? Przecież każdy sam jest kowalem swego losu i sam musi wyciągać wnioski ze skutków swoich czynów. Ja nie jestem przecież od doradzania, tylko od wykonywania konkretnych zadań, a od wczoraj moim szefem jest już ktoś inny…
Maila nie wysłałem.
Napisz komentarz
Komentarze