Chodzi o głośną sprawę utajnienia posiedzenia Komisji Rewizyjnej pod pretekstem, iż jest to niejawna kontrola. Zajął się nią już Rzecznik Praw Obywatelskich na skutek dwóch próśb o interwencję.
Członkiem tej Komisji, zarazem jedynym przedstawicielem opozycji, jest Kazimierz Karpienko (Oleśnica Razem). Już w trakcie wspomnianego posiedzenia zgłaszał stanowczy sprzeciw wobec wyproszenia przez przewodniczącego wiceburmistrza Jarosława Sadowskiego oraz redaktora Panoramy Oleśnickiej i portalu olesnica24.com. Przewodniczący Czarnecki obstawał przy swoim - iż jest to kontrola, a ta musi być niejawna ze względu na RODO. Tymczasem Statut Miasta Oleśnicy stwierdza, że komisje stałe pracują na posiedzeniach. Wynika z tego, że przewodniczący powinien zwołać posiedzenie, w trakcie którego mogła się odbyć kontrola. To, na ile mogły w niej uczestniczyć osoby spoza Komisji, to w tej sytuacji sprawa drugorzędna. Jednak - jak się okazało - Komisja nie analizowała żadnych danych, które byłyby chronione i których obywatele nie mogą pozyskać w ramach dostępu do informacji publicznej. Były to dane podmiotów gospodarczych i stowarzyszeń.
Omówienie skargi radnego Kazimierza Karpienki na działania przewodniczącego Komisji Rewizyjnej, złożonej na lutowej sesji samorządu, było jednym z punktów obrad Komisji Skarg, Wniosków i Petycji w poniedziałek 25 marca. Przedstawicielem opozycji jest w niej Paweł Bielański (Oleśnica Razem) i to on wziął na siebie ciężar dyskutowania z argumentami przedstawianymi przez rządzące ugrupowanie. A zadanie miał wyjątkowo trudne, ponieważ przewodniczący Komisji Henryk Bernacki zadziałał przez zaskoczenie, wbrew dobrym praktykom i politycznej kulturze.
Przedstawił gotowy projekt uchwały przygotowany przez Sekcję Prawną Urzędu Miasta, a nie wypracowany choćby wstępnie przez członków Komisji. Mimo iż radny Bielański mailowo prosił przewodniczącego kilka dni wcześniej, by wszystkie dokumenty przygotowane na posiedzenie, zostały mu przesłane, Henryk Bernacki nie uczynił tego. Radny został zaskoczony prawniczym elaboratem składającym się na uzasadnienie uchwały, a przewodniczący Bernacki pozwalał sobie wobec niego na złośliwe uwagi. Przypierany do muru przez radnego, powiedział ni mniej, ni więcej: "Projekt uchwały powstaje w ostatniej chwili. Poza tym, nie obrażając pana, można się ruszyć i tam u pani Kasi [chodzi o inspektora biura Rady Miasta - red.] sobie po prostu przeczytać".
- Dlaczego nie dał pan informacji, że to jest w biurze Rady? - pytał Bielański.
Temu, co powiedział Bernacki, przeczyła wypowiedź radcy prawnej, która powiedziała, że prace nad dokumentem trwały do ostatniej chwili. A skoro tak, to dokument nie był dla radnych dostępny. Zresztą nie widział go wcześniej nikt z pozostałych członków Komisji, co zgodnie potwierdzili.
- Można to było zrobić inaczej. Nie byłoby zamieszania - przyznał w końcu rację Bielańskiemu radny Jan Mandat (klub Bronsia).
Trzeba podkreślić, że pierwszy raz w historii w posiedzeniu komisji samorządowej wzięło udział aż dwóch radców prawnych - Magda Nikonor i Alicja Motyl. To z jednej strony wskazuje, że rządzący obawiają się radnego Pawła Bielańskiego, który przychodzi na posiedzenia przygotowany jak żaden inny radny. Z drugiej strony - pokazuje to, jaki kłopot dla rządzących stanowi sprawa pochopnego utajnienia posiedzenia Komisji Rewizyjnej pod pretekstem kontroli. Z pewnością nie była to indywidualna decyzja Marka Czarneckiego, ale odgórne ustalenie.
Z projektu przygotowanej przez Sekcję Prawną uchwały "w sprawie stwierdzenia braku właściwości Rady Miasta Oleśnicy do rozpatrzenia skargi i przekazania jej według właściwości" wynika, że adresatem skargi radnego na przewodniczącego Komisji Rewizyjnej powinien być wojewoda dolnośląski jako organ właściwy do jej rozpatrzenia. Będzie ona mu przekazana.
Paweł Bielański poprosił o pół godziny przerwy, by mógł zapoznać się z tym dokumentem. Przewodniczący dał mu na to 15 minut. Po wznowieniu obrad radny postawił kilka pytań, prosił o różne wyjaśnienia. Odpowiadali mu radcy prawni.
Bielański stwierdził, że projekt uchwały powinien powstać w wyniku dyskusji radnych, a wnioski z niej skierowane do Sekcji Prawnej, by w oparciu o nie przygotowała projekt uchwały. - Projekt uchwały przygotowali urzędnicy - zauważył radny.
W trakcie rozpatrywania skargi Bielański przedstawił komisji dwa dowody, które wbrew twierdzeniom Marka Czarneckiego jasno wskazują, że Komisja Rewizyjna dokonuje czynności kontrolnych na posiedzeniu. Są to: "Plan pracy Komisji Rewizyjnej" i "Tematyka posiedzeń". Co istotne, "Plan posiedzeń" podpisał przewodniczący Czarnecki.
Ponadto radny przestawił wydruk z "Biuletynu Informacji Publicznej" Urzędu Miasta, gdzie znajduje się porządek posiedzeń komisji stałych Rady Miasta, w tym posiedzeń, na których Komisja Rewizyjna dokonuje kontroli.
Tych dodatkowych argumentów nikt z radnych, ani obecni prawnicy, w żaden sposób nie podważali. Dowody te potwierdzały zapis Statutu mówiący, że Komisja Rewizyjna obraduje na posiedzeniach.
Radny Robert Sarna próbował pytać Bielańskiego, w jaki sposób przewodniczący Komisji miał utajniać tylko część posiedzenia, na co Bielański odpowiedział krótko, że musi podać podstawę prawną, jeżeli takowa dotyczy kontrolowanych dokumentów. I dodał, że 14 lutego br. żadnych "tajnych" informacji czy danych Komisja Rewizyjna nie kontrolowała. Przedmiotem kontroli były umowy cywilnoprawne zawarte z podmiotami zewnętrznymi (firmami, stowarzyszeniami), a dane tam zawarte są jawne.
Ostatecznie Komisja Skarg w głosowaniu większością głosów projekt uchwały przyjęła. Paweł Bielański wstrzymał się od głosu.
Cały przebieg tej części posiedzenia zarejestrowaliśmy kamerą.
Niżej publikujemy dokumenty, o których mowa w relacji. Do pobrania jest "Plan pracy Komisji Rewizyjnej na I półrocze 2019 r.", gdzie jest mowa o posiedzeniu (a nie kontroli), w trakcie którego dokonane zostanie sprawdzenie wydatków na promocję.
[UZUPEŁNIAMY]
Z druku projektu uchwały wynika, że powstał on 21 marca br., a to znaczy, że był gotowy 4 dni przed posiedzeniem Komisji, a nie powstał w ostatniej chwili. Był więc czas, żeby przesłać go radnemu Bielańskiemu, który o to prosił, lub poinformować go o dostępności dokumentu w Urzędzie Miasta.
Projekt z datą zamieszczamy niżej.
Napisz komentarz
Komentarze