Adamie,
muszę przyznać Ci rację: faktycznie, złożenie przez Robert Sarna, Michal Karas i moją skromną osobę projektu uchwały intencyjnej było poprzedzone całymi godzinami rozmów z mieszkańcami naszego miasta. Nie mogło być inaczej. I naprawdę cieszę się, że dostrzegasz, że W KOŃCU ktoś zaczął wsłuchiwać się w głosy oleśniczanek i oleśniczan.
I bynajmniej nie mam tu na myśli ankiety w sprawie koszenia trawy, zorganizowanej przez Edyta Małys Niczypor na ZAMKNIĘTEJ grupie MAMOLE, która to ankieta została bardzo szumnie nazwana przez Twojego lidera "konsultacjami społecznymi".
I nie mam też na myśli tych nieprzemyślanych konsultacji w sprawie jakiegoś bliżej nieokreślonego pomnika na pl. Zwycięstwa. Okazało, że mieszkańcy nie chcą/nie potrzebują nowych pomników.
Mam na myśli wysłuchiwanie głosu oleśniczanek i oleśniczan W SPRAWACH WAŻNYCH, wręcz kluczowych dla naszego miasta. Taką sprawą jest in vitro.
Taką sprawą MOGŁA BYĆ budowa apartamentowca nad stawami. Ale tutaj nikt nie chciał słuchać oleśniczan. Ba! Nikt ich nawet o to nie zapytał!
W tym przypadku decyzja została podjęta jednoosobowo, przez Twojego lidera, w zaciszu gabinetu na drugim piętrze oleśnickiego ratusza.
A skoro już o tym mowa: czy Ciebie Jan Bronś zapytał w tej sprawie o zdanie?
Bo np. Grzegorz Żyła szczerze (mam nadzieję!) przyznał, że o planach zabudowy tego terenu dowiedział się... Z MEDIÓW.
Więc w tym przypadku (oraz wielu podobnych), nie ma mowy o "wsłuchiwaniu się w głosy" oleśniczanek i oleśniczan. Jan Bronś - jakby nie patrzeć, lider Twojego ugrupowania - nie konsultował się nawet ze SWOIMI RADNYMI!
Tak, też jestem w szoku!
Podsumowując: to cudownie, że próbujesz się ogrzać w "ciepełku" przyjętego właśnie programu. Szkoda tylko, że nie wspominasz o tym KTO wsłuchuje się (a kto nie) w głosy mieszkańców naszego miasta.
A tak jeszcze przy okazji:
co tam, Panie, w szpitalu słychać?
Napisz komentarz
Komentarze