Jest Pan od pewnego czasu uważnym i krytycznym recenzentem poczynań oleśnickich władz samorządowych. Czy to się nie zmieni?
Byłem jestem i będę takiem recenzentem. Uważam, że należy ze sobą rozmawiać i utrzymywać dobre relacje z każdym, kto chce uczciwie pracować czy pomóc. Co nie zmienia faktu, że konsekwentnie będę krytykiem złych rozwiązań, których w Oleśnicy, niestety, nie brakuje. Prawie rok temu dwa dni przed wybuchem wojny opublikowaliśmy film, pokazujący jak przeładowane jest skrzyżowanie Wojska Polskiego/Spacerowa/Matejki. Już rok temu wiadomo było o planowanym nowym markecie przy Lidlu, więc nie kryliśmy oburzenia, że miasto chce w piękny skrawek zieleni przy Spacerowej wcisnąć nową przychodnię, nie patrząc na konsekwencje w postaci paraliżu komunikacyjnego tego miejsca. To samo z realizacją kaprysu urzędników i pomysłem liftingu Parku Kolejarzy – to nie są czasy na takie faraońskie pomysły! Każdą złotówkę trzeba oglądnąć z każdej strony przed wydaniem. Ale są też dobre strony... Na przykład zainteresowanie Pana burmistrza tematem remontu ulicy Wileńskiej. A to sprawa, w której również zabierałem głos.
Niebawem wybory parlamentarne a nieco później samorządowe. Czy jest już zarys strategii wyborczej Pana ugrupowania? Planujecie jakieś lokalne sojusze? Czy wystawicie swojego kandydata na burmistrza Oleśnicy i czy to Pan nim będzie?
Zauważyłem, że często mediom zdarza się mylić funkcje i misję stowarzyszenia – otóż polityką na szczeblach parlamentarnych, listami, etc. zajmuje się partia Polska2050 Szymona Hołowni jako oddzielny byt. Jak więc pewnie państwo zauważyliście, my nie angażujemy się w żadne lokalne rozgrywki polityczne. Nie interesują nas lokalne kłótnie. Nie idziemy ani w lewo, ani w prawo, tylko do przodu. W samorządach priorytetem powinny być nasze małe ojczyzny, a nie barwy partyjne. Polityka tu bardzo przeszkadza i polaryzuje. Nie znaczy to oczywiście, że nasi działacze nie wystartują w wyborach samorządowych. Mamy już przygotowane rozwiązania, łącznie z kandydaturą na burmistrza, lecz jest jeszcze za wcześnie, żeby przedstawiać konkrety.
Jak Pan ocenia oleśnickie władze samorządowe? Jakie, Pańskim zdaniem, są najważniejsze sprawy są do załatwienia w Oleśnicy?
Bardzo źle się stało, że polityka podzieliła również naszych włodarzy. Ratusz przypomina mi trochę wieżę Babel, gdzie ktoś poplątał ludziom języki – pada dużo słów, z których nic nie wynika. Miasto jak ognia boi się partycypacji społecznej i - jak to często bywa w administracji zależnej od PiS - urzędnicy boją się konsultacji społecznych z mieszkańcami. Miasto nie liczy się z opinią mieszkańców. Stosuje się zasadę zrobić po swojemu, a potem jakoś to będzie. Przykładem jest zignorowanie zdania mieszkańców Poniatowskiego, czy parking przy ulicy Sinapiusa, na której - żeby dodać 9 miejsc parkingowych - zlikwidowano wiele metrów trawnika i wykarczowano 100 metrów 30-letniego żywopłotu sadzonego społecznie przez mieszkańców. Nie jest to zrównoważony rozwój! Tak nie postępuje nowoczesny europejski samorząd. Cieszę się, że w ostatnim numerze "Panoramy" zamieściliście państwo analizę wzajemnych zależności kilku oleśnickich działaczy, kandydatów i środowisk ich wspierających, ponieważ widać od razu, że pod różnymi nazwami, ale wszyscy kandydaci są politycznie sklejeni z PiS-em i cały „wybór” sprowadza się do tego, że miasto będzie nadal realizowało politykę PiS, a wymienieni działacze, a także ich radni, swoimi twarzami dają legitymacje społeczną niegospodarności i aferom rządu
Napisz komentarz
Komentarze