"Brennero Autostrade. Franzensfeste, Trydent-Górna Adyga, Włochy ·Lawina zablokowała autostradę A22. Kierowcy szukają dróg alternatywnych. Wszystko stoi" - informował wczoraj Paweł Wika, właściciel znanego salonu fryzjerskiego.
Tysiące osób blisko dobę spędziło w korkach na granicy Austrii i Włoch. Ruch na autostradach sparaliżowała lawina, która w nocy z piątku na sobotę zasypała przełęcz Brenner. Na szczęście nie było ofiar.
Lawina zeszła po intensywnych opadach śniegu na 5. kilometrze autostrady A22. Zamknięto odcinek między miejscowościami Chiusa i Vipiteno, ponieważ zablokowały ją ciężarówki, które utknęły w śniegu. W sobotę po południu ludzie wciąż koczowali w samochodach. Strażacy i służby drogowe udzieliły pomocy około 200 osobom.
- Jechaliśmy 24 godziny: od 10 rano w sobotę do 10 dzisiaj. Niedawno zajechaliśmy pod dom... - opowiada portalowi olesnica24.com Paweł Wika. - Byliśmy na nartach we Włoszech, niedaleko Bolzano. W sobotę powrót zawsze jest trudny, bo następuje wymiana turnusów, ale wczoraj sytuacja była nie do opisania. Nie zdawaliśmy sobie początkowo sprawy ze skali problemu. Przede wszystkim zabrakło bowiem informacji. Pojawiła się dopiero na tablicach przy wjeździe na autostradę A22. Całe szczęście, że na nią nie wjechaliśmy, bo tam wszystko się klinczowało. Kto wjechał, nie miał już szans, aby wyjechać. Stawał w potężnym korku i jechał 20 km/h. Wielu nadal tkwi na A22 - dodaje.
- My "uciekliśmy" bocznymi drogami. Było ciężko, bo zaczęło się blokowanie kolejnych wyjazdów i dróg. Straż pożarna i inne służby zamykali boczne drogi. Ale jakoś, jadąc 40 km/h zdołaliśmy wyjechać i dotrzeć do Niemiec - w Monachium byliśmy około godziny 23. Na parkingach było mnóstwo aut, w których spali ludzie. My postanowiliśmy jechać dalej. I jakoś się udało - mówi nasz rozmówca.
Jego zdjęcia, publikowane przez nasz portal, wykorzystała gazeta.pl.
Wiemy, że w podobnej sytuacji znalazła się jeszcze co najmniej jedna rodzina z Oleśnicy.
Napisz komentarz
Komentarze