W pierwszą niedzielę października czeski kaskader Emil Chaloupka wraz ze swym zespołem zaprosił mieszkańców Sycowa na motoryzacyjny show, który zorganizowano na placu targowym. Pokaz spotkał się z dużym zainteresowaniem, do tego stopnia, że gdy zapełniły się już przewidziane miejsca dla publiczności, kolejni ciekawscy wchodzili na naczepy zaparkowanych ciężarówek, aby mieć lepszy widok nad głowami pozostałych.
Widowisko rozpoczęto spektakularnymi sztuczkami z użyciem BMW, m.in. jazdą na dwóch kołach, także z odważnymi ochotnikami spośród publiki.
Z kolei dzieci zaproszono do przejażdżki legendarnym citroenem 2CV. Starsi komentowali, że poznają to autko z filmów o żandarmie z Saint-Tropez. Jednak nikt nie spodziewał się, że w trakcie jazdy zacznie się ono... rozpadać na kawałki, aż na końcu jego kierowca jechał właściwie na samym silniku. Był to jeden z wielu humorystycznych akcentów pokazu.
Gdy mowa o starszych samochodach, pojawiła się także syrenka, jednak zmodyfikowana, z potężną liczbą koni pod maską, co pozwalało wykonywać drifty i palenie gumy – do tego stopnia, że gęsty dym wypełnił po chwili całą kabinę. To jednak żaden problem dla kierowcy, który prowadził auto w masce przeciwgazowej.
Zainteresowanie widzów wzbudził też nietypowy „dwustronny” opel – samochodowy bliźniak syjamski, który umożliwiał jazdę bokiem i inne nietypowe manewry. Wielkie emocje wzbudził też pokaz celowego doprowadzania samochodu do dachowania. Jednak gwoździem programu, na który wszyscy czekali, były monster trucki, jeden z nadwoziem pick-upa forda, zaś drugi warszawy M20. Oba wykorzystano do zmiażdżenia mniejszych samochodów. Ekipa Chaloupki sama zbudowała potężne maszyny i objaśniała, jakie posiadają silniki.
Na koniec pokazu wszyscy chętnie fotografowali się na tle „potworów”.
Napisz komentarz
Komentarze