Ta historią wstrząsnęła nie tylko Oleśnicą. Pisały o niej media w całej Polsce...
Tragiczna noc
Jest 3.41 nad ranem, kiedy dźwięk telefonu budzi w Bytomiu 28-letnią Żuliettę O. Wyświetla się numer jej szwagra. "Zaje..., zabiłem ci siostrę" - mówi Krzysztof D. Spokojnym głosem powtarza to dwukrotnie. - Wyczułam, że jest pod wpływem alkoholu. Krzyknęłam: Jeśli coś zrobiłeś mojej siostrze, to cię zabiję!". A on na to: "Nie musisz, bo właśnie idę się rzucić pod pociąg" - przypomina tragiczną noc siostra zamordowanej Estery.
Jest 3.46, kiedy telefon wyrywa ze snu Marcina N., 30-latka z Oleśnicy, przyjaciela Krzysztofa D. To on dzwoni. "Stała się tragedia, Estera nie żyje" - słyszy w słuchawce Marcin N. Przyjaciel mówi, że udusił żonę i że siedzi na torach, bo chce się zabić.
Co stało się wcześniej tej tragicznej nocy z 18 na 19 października 2017 roku w mieszkaniu bloku przy Krzywoustego? Rano znaleziono w nim zwłoki 30-letniej Estery D. Kobieta została uduszona. Osierociła dwoje dzieci. Jej mąż, Krzysztof D., policjant z Komisariatu Wrocław-Ołbin, w tym samym dniu usiłował popełnić samobójstwo. Rzucił się pod pociąg, ale został uratowany.
Usłyszał zarzut zabójstwa, ale w stanie ograniczonej poczytalności. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
– Zdaniem biegłych mężczyzna w chwili popełnienia czynu miał ograniczoną zdolność rozumienia tego go i kierowania swoim postępowaniem. Poczytalność była ograniczona, ponieważ przebywał w długiej sytuacji stresowej - powiedziała prokurator Beata Ciesielska. Stres miał wynikać z faktu zdrady żony, która przyznała się do romansu.
- Nie, nie przyznaję się [do winy]. Nie pamiętam zdarzeń z zarzutu. Ostatnie wydarzenie, jakie pamiętam, to jak mama zabiera dzieci. Żona spała w pokoju dzieci. Ja nie chciałem z nią spać. Położyłem się. I obudziłem w szpitalu... Pamiętam, jak przez mgłę, nie wiedziałem, czy to sen, że światła pociągu się do mnie zbliżają, a ja nie mogę się ruszyć. Od lekarza dowiedziałem się, że Estera nie żyje. Myślałem, że spowodowałem wypadek samochodowy... - tak zeznawał w prokuraturze Krzysztof D., rodowity oleśniczanin.
Został zwolniony dyscyplinarnie z policji (pracował na komisariacie Wrocław-Ołbin). Leczy się obecnie psychiatrycznie. Przed sądem odmówił składania wyjaśnień.Podtrzymał tylko, że do winy się nie przyznaje i nic ze zdarzenie nie pamięta.
Od uniewinnienia do dożywocia
Jakich kar żądały strony w mowach końcowych?
- Krzysztof D. nie przyznał się, nie brał udziału w procesie. Biegli uznali, że niepamięć, o której mówi, może być wyparciem lub przyjętą linią obrony - mówiła prokurator Beata Ciesielska. - Kara 15 lat pozbawienia wolności będzie adekwatna do czynu - powiedziała.
- Proces w pełni potwierdził, że Krzysztof D. dopuścił się naruszenia najwyższego dobra - pozbawił życia. Zrobił to w sposób zaplanowany. Zrobił to długo po informacji o zdradzie żony, kiedy emocje już opadły. Krzysztof D. prowadził podwójne życie. Wzorowy policjant, dobry kolega... Swoje emocje wyzwalał dopiero w domu - mówił pełnomocnik rodziny Estery adwokat Krzysztof Jaśkiewicz, który zażądał kary 25 lat pozbawienia wolności.
- Jak można być takim potworem, żeby zamordować człowieka! Nawet Hitler nie robił tak! - mówiła, w ogromnych emocjach, z płaczem, Irena O., matka Estery. Domagała się dożywocia.
- Podstawą każdego rozstrzygnięcia sądowego są wyłącznie dowody. Jestem przekonany, że ten sąd w sposób zimny, spokojny, oceni sprawę wyłącznie na podstawie dowodów i wyda sprawiedliwy wyrok - powiedział obrońca oskarżonego, mecenas Maciej Eisermann z Wrocławia, który wniósł o uniewinnienie, a gdyby nie uwzględnił tego wniosku, o rozważenie możliwości zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary.
Sąd zadecydował
Dzisiaj Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok. Uznał Krzysztofa D. winnym popełnienia zarzucanego mu czynu i wymierzył karę 25 lat pozbawienia wolności.
Wina i okoliczności nie budzą wątpliwości - powiedział miedzy innymi w uzasadnieniu sędzia Marek Poteralski. - Morderstwo było zaplanowane i popełnione z premedytacją - uzasadniał ocenił sąd.
Krzysztof D. musi zapłacić także w sumie 300 tysięcy złotych zadośćuczynienia rodzinie zmarłej Estery. Dwójka dzieci, do momentu prawomocnego wyroku sądu rodzinnego, będzie pozostawała pod opieką dziadków od strony ojca. Rodzina Estery zapowiada o nie walkę w II instancji.
Wyrok jest nieprawomocny. Stronom przysługuje apelacja. Rodzina zmarłej jest zadowolona z wyroku i apelować nie będzie. Krzysztof D. do 14 kwietnia pozostanie w areszcie.
Napisz komentarz
Komentarze