Dzisiaj, na sesji Rady Miasta Oleśnicy, w trakcie dyskusji nad uchwałą o wzroście podatku od nieruchomości radny Paweł Bielański zarzucił burmistrzowi Oleśnicy, że "jak królika z kapelusza" wyciągnął informację o wyliczeniach jednej z agencji ratingowych, których nie znali radni. Uznał to za kpiny. Dopytywał, czy w konstrukcji budżetu opierano się na wyliczeniach Ministerstwa Finansów, czy na szacunkach owej agencji?
- Wszyscy zrozumieli [moją wypowiedź], tylko pan Bielański nie zrozumiał - stwierdził na to burmistrz Jan Bronś. I dodał, że widocznie przekracza to możliwości percepcyjne rajcy.
- Panie przewodniczący, proszę zwrócić uwagę panu burmistrzowi, że takie uwagi wobec radnych są nie na miejscu - stanął w obronie klubowego kolegi radny Michał Kołaciński.
- Panie przewodniczący, jeśli pan Bielański będzie nas atakował krzykiem, to trzeba zwrócić mu uwagę. Pan radny powinien nas przeprosić - skrytykowała z kolei wystąpienie Bielańskiego Mariola Aiyegbusi z klubu Bronsia.
- Jeśli ktoś oczekuje szacunku, to powinien tego szacunku wymagać od siebie. Nie było moim celem obrażanie nikogo - tłumaczył burmistrz.
- My słyszeliśmy dobrze obraźliwe uwagi o ograniczonej percepcji radnego Bielańskiego - ripostował mu Kołaciński.
A sam radny Paweł Bielański złożył później specjalne oświadczenie w sprawie tego incydentu:
- Użyte w stosunku do mnie określenie o ograniczonej percepcji uważam za dyskryminujące i zmierzające do zdeprecjonowania mojej osoby - powiedział rajca opozycji.
Napisz komentarz
Komentarze